
Z właścicielami psów jest tak trochę, jak z palaczami marihuany na Jamajce. Połowa społeczeństwa zamieszkująca w tym kraju przyznaje się, że pali marihuanę a druga połowa się do tego nie przyznaje. Właściciele psów na Mokotowie co prawda nie muszą się przyznawać do palenia zioła, ale w większości przypadków twierdzą, że sprzątają po swoich psach a ewidentnie, tego nie robią. Jeśli by sprzątali to wieszanie wszelkiej maści tabliczek na ten temat, byłoby zbędne. Do tej pory większość takich tabliczek była umieszczana na wysokości linii wzroku psa, czyli tuż przy samej ziemi. Psy jak wiemy, nie specjalnie potrafią czytać i jedyne co potrafiły zrobić przy takiej tabliczce to podnieść tylną łapę w wiadomym celu.
Jako że psy zdecydowanie od podlewania tabliczek wolą drzewa to ktoś bardzo rozumny wpadł na genialny pomysł, aby taką tabliczkę a w zasadzie takie tabliczki umieścić na drzewach znajdujących się przy ulicy Malczewskiego. Pomysł byłby może i nie taki zły, gdyby nie drobny fakt, że tabliczki są przykręcone sporym wkrętem do drzew. Z jednej strony z góry wiadomo, że z umieszczania takich tabliczek będzie mniej więcej tyle pożytku co z psa gnoju a z drugiej, więcej szkody wyrządza się drzewom, niż jest to warte. Myślenie ma przyszłość i może autor tego niechlubnego projektu zorientuje się, że zrobił coś nie tak i zdejmie te wątpliwej skuteczności tabliczki. W sumie sam powinien tam stać i upominać właścicieli, aby sprzątali po psach albo założył foto pułapkę i oddawał zdjęcia i filmy strażnikom miejskim. A z drugiej strony mokotowskie psy są wybredne i nie sądzę, aby chciały łazić po takim zapyziałym trawniku. W okolicy są fajniejsze miejsca.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie